Opowiadanie o uczniach, zamieszkałych w Bradford – niewielkiej miejscowości w Anglii. Tak jak to bywa w szkolnym społeczeństwie: byli ci popularni i szare myszki; wysportowani i ścisłowcy; kujoni i piękne zdziry.

Zwyczajne, angielskie życie nastolatków: imprezy, alkohol, seks, narkotyki, kompromitacje, szkoła.

Jedna rzecz zmieniła Liceum.

Potem rodziny.

Miasto.

Ich.

czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 8



Perspektywa Carli :
- No przecież rury wam w domu pękły! - niemal krzyknęła Caroline.
- A no tak rury - zmieszany Zayn próbował ratować sytuację – Harry,  rury w naszym domu! - głośno odchrząknął.
- A rury ale co z nimi? - głupkowato zapytał Harry.
Zayn tylko uderzył się w czoło,  a ja z Caro byłyśmy na skraju wyczerpania nerwowego.
- Wytłumaczycie mi co tutaj się dzieje - krzyczałam na nich wymachując nożem.
- Spokojnie, Carla nic się nie dzieje Harry tylko zapomniał o tym że nam rury w domu pękły - Zayn skarcił wzrokiem Harry’ego.
Loczęs stał jak wryty i usiłował chyba myśleć, bynajmniej wynikało to z jego postury. Byłam w stanie im uwierzyć, ale jakoś mnie ich monolog nie przekonywał. Wymyśliłam plan.
Wszyscy się rozeszli oprócz mnie i Harolda.
- Harry kotku, koteńku,  mój piękniutki - wcielałam plan w życie - Czy moglibyśmy się przejść? - zatrzepotałam  rzęsami.
- Pewnie! - chłopak z iskierkami w oczach podbiegł do mnie i przytulił.
Miałam ochotę wbić mu ten nóż w plecy. Powstrzymałam się jednak, zrobię to później.
Wzięłam chłopaka za rękę i poszliśmy się przejść. Wybraliśmy park. Usiedliśmy w altance. Chłopak ciągle się do mnie uśmiechał i komplementował. Myślałam , ze zwymiotuje.
Przybliżyłam się do niego i zaczęłam głaskać jego plecy. Z tego, co widziałam chłopakowi się to spodobało.
- Harruś,  mam do ciebie pytanko - złapałam go za rękę.
- Tak, ale o co chodzi skarbeńku? - uśmiechnął się do mnie.
- No bo widzisz, ja bym się chciała dowiedzieć,  jak to jest z waszym mieszkaniem? - pocałowałam go w policzek.
Jak tylko przyjdę do domu to je wymyje porządnie.
- Sam nie wiem, o co im chodzi, w domu jest normalnie - poruszył ramionami.
- A to czemu u mnie mieszkacie? - gotowało się we mnie.
- No, bo chcieliśmy się lepiej poznać - nachylił się żeby mnie pocałować. Niestety nie udało się mu to, bo rzuciłam się na niego z pięściami. Chłopak zaczął uciekać, a ja biec za nim.
- Zabije cie! - darłam się na cały park – Uwierz, ze cie wykastruje!
Na pewno musiało to śmiesznie wyglądać. Dziewczyna biegnie za chłopakiem krzycząc,  ze go wykastruje.
Jedynie, co mogłam stwierdzić to tyle, ze chłopak strasznie szybko biega. Opadłam bezsilnie na jedną z ławek, Harry’ego nie było widać w pobliżu, więc wróciłam do domu. 

*

Caro siedziała w pokoju z Liam'em i Niall'em grając w karty. Weszłam do salonu mierząc wszystkich wzrokiem, aż się chyba mnie przerazili. W sumie, to nie pierwszy raz.
Udałam się na górę, do swojego pokoju. Rzuciłam się na swoje łóżko i po dziesięciu minutach zawołałam złotowłosą.
- Sunlight! - wydarłam sie na cały dom. Na pewno mnie usłyszała.
Dziewczyna, po chwili znalazła się u mnie w pokoju.
- Co się stało,  ze sie tak drzesz? - zmierzyła mnie wzrokiem.
- Oni nas oszukali. Wcale w ich domu żadna rura nie pękła. - burknęłam.
- Że co ? - dziewczyna wytrzeszczyła oczy - Ale jak to ?
- Chcieli się zaprzyjaźnić – warknęłam .
Byłam cholernie wkurzona tą całą sytuacją.
- O kurwa! - podsumowała.
Usiadłyśmy na moim łóżku i wpatrywałyśmy się w ścianę. Takie było nasze zajęcie na resztę dnia.  Nie miałyśmy nawet siły kłócić się z chłopakami.  Ale cóż jakoś nie mam serca zabijać Irlandczyka i słodkiego Liaśa. Polubiłam ich, chyba jako jedynych z tego zespołu.
Caro poszła spać, bo ma jutro cały dzień zawalony pracą.  Ja udałam się na zewnątrz, żeby zapalić papierosa. Zauważyłam  jakąś posturę. Jak się okazało to był Malik. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem, po czym podszedł do mnie.
- Przestań palić to niezdrowe! - skarcił mnie wzrokiem.
- Niezdrowe to jest przebywanie z wami ! - warknęłam na pożegnanie nawet na niego nie spoglądając.
Weszłam do domu, udałam sie do swojego pokoju, położyłam się na lóżko i odpłynęłam.
Rano pobudkę zafundowała mi Caro, która na cały dom wydarła się gdzie jest jej żel do włosów. Nie no ona się zachowuje gorzej niż banda tych idiotów.
Wyszłam zaspana z pokoju i podążyłam do łazienki, którą okupowała Sunlight. Dziewczyna stała przed lustrem i próbowała ogarnąć włosy.
- Zrobić ci kłosa? - wysiliłam się na uśmiech.
- Mogłabyś ? - obdarzyła mnie uśmiechem.
- A mam inne wyjście? Przecież cię w takim stanie na miasto nie wypuszczę - zaśmiałam się.
Po skończonej pracy dziewczyna zbiegła na dół, krzycząc,  ze wychodzi do pracy i nie wie, kiedy wróci. Ja zeszłam do kuchni, zjadłam śniadanie,  po czym usiadłam  przed telewizorem. Oglądałam  MTV,  dopóki nie przerwał mi telefon od mojej szefowej.
- Carla za półtorej godziny masz się stawić w pracy - jak zwykle krzyczała, no bo cóż ona innego potrafi.
- Dobrze, będę - powiedziałam od niechcenia.
Stare babsko rozłączyło się , a ja udałam się do łazienki. Wykąpałam się, ubrałam w kremowe rurki, do tego białą bluzkę z napisem Free Hugs, na to zarzuciłam czarny sweterek, włosy rozpuściłam.  Założyłam buty na koturnie, wzięłam aparat i telefon. Byłam gotowa, więc zeszłam na dół. Wzięłam  kluczyki do samochodu i wyszłam na zewnątrz. Jak na tą porę roku w Londynie było bardzo ciepło. Nim dotarłam do samochodu zatrzymał mnie Niall.
- Chłopaki Free Hugs - wykrzyczał - Tulimy! - nagle zlecieli się wszyscy domownicy i koczownicy również.
Zostałam oblężona przez tych wariatów. Wszyscy się do mnie tulili. A Harry to najwięcej.
- Harry już wystarczy - powiedziałam wkurzona - Harry? Harryyyy! - wydarłam się.
Nic to jednak nie pomogło, nie chciał się ode mnie odlepić. Musieli mu pomóc chłopcy.
- Przez was Ciołki, spóźnię się do pracy,  nara ! - wykrzyczałam.
- Czekaj,  czekaj,  ty jedziesz do pracy? - zamyślił się Louis - Mogę sie z tobą zabrać? - zrobił minę  jak kot ze Shreka.
Nie mogłam mu odmówić.
- Wsiadaj ! - krzyknęłam na odczepnego.
- Ja też jadę! - krzyknął mulat wybiegając z auta.
Takim oto sposobem miałam towarzyszy. Dzięki Bogu,  jednego zgubiłam po drodze. Lou wysiadł koło domu Eleanor. Niestety, Zayn nie miał zamiaru wysiadać.
- A ty gdzie? - zapytałam ciekawsko.
- Tam gdzie ty - uśmiechnął się łobuzerko.
Tego mi jeszcze brakowało. Wysiedliśmy koło mojej pracy. Udałam się do biura szefowej, a ten za mną.
- Poczekaj - warknęłam.
Na szczęście chłopak posłuchał - poczekał przed drzwiami.
Szefowa zleciła mi zrobienie kilku zdjęć znanemu biznesmenowi w restauracji. Niestety, był jeden problem, miałam iść tam z osobą towarzyszącą...

Perspektywa Caroline:
Tym razem nie stałam w korku, podczas jazdy do centrum. I dziękuję Bogu za to, bo gdybym ponownie spóźniła się (albo nie pojawiła) do pracy, to już by nie było miło.
Ubrana w biały sweterek z koronki (z kieszonką na piersi), szarawe jeansy i czarne baleriny z ćwiekami, zaparkowałam samochodem pod sklepem, w którym pracowałam. Wyszłam z niego i skierowałam się do pomieszczenia. (ZOBACZ)
Swoją torbę włożyłam do szafki na zapleczu i przypięłam sobie nad piersią czerwoną plakietkę z informacją o tym, iż jestem sprzedawczynią ubrań w tym lokalu.
Stanęłam za kasą i obserwowałam klientów, którzy poszukiwali odpowiedniego dla siebie ubrania. Lubiłam tę pracę, jednak nie sprawiała mi ona tyle satysfakcji, ile powinna. Zdawałam sobie sprawę również z tego, że jako modelka daleko nie zajdę. Zaraz pojawią się problemy z utrzymaniem odpowiedniej linii, a ja uwielbiam jeść! Może tego po mnie nie widać, ale diety nie są dla mnie.
Moje przemyślenia przerwało poruszenie w dziale z odzieżą damską. Zainteresowało mnie, więc ruszyłam tam mając nadzieję, że nikt niczego nie ukradł ani nic z tych rzeczy.
Gdy dotarłam do celu, ujrzałam tam wysoką brunetkę w oliwkowej bluzce i czarnych rurkach. Stojący przy niej chłopak wcale nie wyglądał na zachwyconego, co wyrażała jego mina. Dopiero po kilku sekundach rozpoznałam w nim Louisa. Niepewnie wycofałam się na tyle cicho, na ile się dało. Chłopak zdążył mnie zobaczyć i uśmiechnąć się, więc musiałam do niego podejść.
- Mogę w czymś pomóc? – spojrzałam na jego dziewczynę, która trzymała w dłoniach trzy bluzki.
- Macie może mniejszy rozmiar? – posłała mi uśmiech, z tego, co pamiętałam to Eleanor.
Przyjrzałam się koszulce, którą wskazywała i poszukałam na wieszakach. Znalazłam dwa rozmiary mniejszą i wręczyłam ją klientce, czując na sobie wzrok Tomlinsona.
Gdy Calder zniknęła w przymierzalni, zaczęłam układać ubrania na jednej z półce. Miałam nadzieję, że szatyn nie uczepi się mnie, bo nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
- Dziękuję ci bardzo – usłyszałam jego głos i odwróciłam się w jego stronę posyłając  pytające spojrzenie – Uratowałaś mnie od jej narzekań i krytyk na mój temat. – dodał.
- Problemy w raju? – zakpiłam z niego i wróciłam do składania bluz z podobizną Rihanny.
- Większe niż myślisz – po jego głosie poznałam, iż nic sobie nie zrobił z tego, że tak zimno zareagowałam na jego podziękowanie.
- Jeżeli chcesz się wygadać, to sorry, ale adres pomyliłeś – odparłam nie patrząc na niego – Jestem już waszymi wybrykami znudzona. Świetnie sobie to wymyśliliście.
Milczenie. Cisza. O, czyżby go zatkało?
- „Rury nam w domu pękły. Nie mamy gdzie mieszkać, więc wprowadzamy się do Carli” – naśladowałam jego głos.
Niechcący tą wypowiedzią, wywołałam na jego ustach uśmiech. Świetnie, humor mu się wziął poprawił.
- Nie mów, że nie chciałaś nas lepiej poznać? – podszedł do mnie bliżej.
- Otóż, wyobraź sobie, że nie.
- Dziwna jesteś. – podsumował.
Nic już nie powiedziałam. Odeszłam od niego bez słowa i podeszłam do jednej z klientek, żeby pomóc jej w wyborze odpowiednich swetrów.

*

Dochodziła godzina osiemnasta. Na całe szczęście, za chwilę zamykam sklep i jadę do domu po parę nowych ubrań. W końcu jeszcze chwilę muszę zostać u Carli. Obiecałam jej to, a nie mogę wiecznie pożyczać od niej ciuchów.
Upewniając się, że wszyscy klienci wyszli, zamknęłam na klucz drzwi od sklepiku i wyszłam. Stanęłam jednak w połowie drogi do swojego samochodu, ponieważ usłyszałam krzyki. Moim oczom ukazał się Louis z Eleanor, którzy się kłócili. Nie mogłam wyłapać tematu ich wymiany zdań, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że ciekawie to nie jest.
Musiałam przejść obok nich, żeby podejść do swojego pojazdu. Calder posłała mi wściekłe spojrzenie, a szatyn niczego nie powiedział.
Otworzyłam auto i wrzuciłam do tyłu swoją torebkę. Po chwili go odpaliłam i włączyłam radio, ustawiając na The Hits Radio. Akurat leciała piosenka Keshy – Die Young, którą bardzo lubiłam, ale nie dane mi było ją pogłośnić, ponieważ ktoś zastukał w moją szybę.
Otworzyłam okno i  spojrzałam na chłopaka.
- Podwiozłabyś mnie do jakiegoś hotelu, czy coś? – spytał się mnie.
Miałam wielką ochotę mu odmówić.
- Wsiadaj. – westchnęłam.
Dlaczego się zgodziłam? Nawet sama królowa by tego nie wiedziała.
Szatyn zajął miejsce pasażera i zapiął pasy.  Wyjechałam z parkingu i skierowałam się na wschód, do swojego mieszkania.
- Nieudana randka, co? – postanowiłam trochę się podroczyć. Będą większe szanse na to, iż przestanie mnie rozpoznawać na mieście.
- Nieudana to była znajomość z Eleanor – odparł, spoglądając na mnie, co dostrzegłam kątem oka.
Tak bez kłótni ze mną? Och, czy w dzisiejszych czasach wymaga się już za wiele od takich osób jak Tomlinson?
Podjechałam pod swoje mieszkanie. Zaparkowałam na wolnym miejscu, naprzeciwko bramy i wyłączyłam silnik, spoglądając na chłopaka.
- Poczekaj tutaj na mnie. – poinformowałam go i wyszłam z pojazdu.
Weszłam do swojego mieszkania, po czym zapaliłam światło w przedpokoju i kuchni. Powędrowałam do salonu, gdzie spakowałam trochę ubrań i bieliznę. Gdy wyszłam z tego pokoju, skierowałam się do salony, gdzie, ku mojemu zdziwieniu stał Louis i rozglądał się po nim.
- A ty, przepraszam bardzo, co tutaj robisz? – spojrzałam na niego jak na idiotę – Nie kazałam ci zostać w samochodzie?
Pytając się go o takie rzeczy – próbuję uzyskać coś, co niemożliwe – normalną odpowiedź.
Rzuciłam torbę na ziemię i podeszłam bliżej do tego kołka.
- Nie mam żadnych pieniędzy – odparł.
- Więc postanowiłeś wejść do mojego mieszkania i pooglądać sobie salon? – położyłam swoje dłonie na biodrach.
Dopiero teraz zauważyłam, że chłopak trzyma w ręce butelkę mojego najdroższego wina. Było otwarte. Oj, umrzesz.
- Napijesz się? – spojrzał na mnie słodkimi oczami. Nie mogłam mu odmówić. Z resztą pił moje ulubione wino!
Podeszłam do niego i wyrwałam mu z ręki butelkę. Jęknął cicho, a ja podreptałam do kuchni i wyjęłam z szafki dwa kieliszki.
- Jeśli mam się z tobą napić, to w cywilizowany sposób – podałam mu kieliszek z czerwonym winem i usiadłam na sofie. Chłopak zajął miejsce obok mnie.
Z tego, co pamiętałam to wypiłam trochę dużo. Za dużo.



~***~
Ale długi. 2000 słów. Mi się podoba. Złe nie jest, więc życzę miłego piątku, weekendu. W końcu jutro idę ostatni raz do szkoły, gdyż będę mieć FERIE! No, jedni kończą, drudzy zaczynają, a inni nadal na nie czekają (przypadek Pauliny xd)
Moja ukochana współautorka wspaniale spisała się w swojej perspektywie! Jestem taka szczęśliwa, że mogę z nią to opowiadanie pisać, że woooohooo! xd
Dziękujemy za komentarze.
Podoba wam się rozdział? Jakieś przypuszczenia, co do tego w kim zakocha się Caroline? Albo jak Carla wyjdzie z sytuacji, nie tracąc pracy? Zaprosi Malika, czy obejdzie się bez niegoo?
Love ya, x

7 komentarzy:

Natty ♥ pisze...

Ja chce nexta .. Ulubiona akcja.. Pogoń za Harrym. < 33 Zajebioza, czekam na nn. ;**
W wolnych chwilach zapraszam do siebie : causethisloveisonlygettingstronger.blogspot.com

xxNatii.

GiveYourHeartABreake pisze...

No i kolejny znakomity rozdział... chociaż pogoń za Harrym podobała mi się najbardziej:) czekam na kolejny rodział

Zuzka:) pisze...

Boże !!!!!!!!!!!!!
LOUIS I CAROLINE !!!!!!!!!!!!!!
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
BOSH ! Kocham was !!! Mam nadzieje że będą razem !
nie macie pojęcia jak się ciesze i jak bardzo mnie zaciekawiłyście ! Ja też mam teraz ferie więc będę was męczyć żebyście częściej pisały !!!!!!!!
<3

CzubuśXD pisze...

Świetny rozdział dawaj kolejny !!!!!! ♥

Goddess Of Thoughts pisze...

UWIELBIAM TO OPOWIADANIE! ♥♥♥ z niecierpliwością czekam na następny :**

'smiley' pisze...

Genialne..! Kocham tego bloga...jesteś najlepsza czy jesteście bo chyba w dwie piszecie to opowiadanie..<3 Normalnie legalnie to kocham..<3 Czekam na następny
@Dizo_Polish1D

Unknown pisze...

zajebisty.

Followers