Opowiadanie o uczniach, zamieszkałych w Bradford – niewielkiej miejscowości w Anglii. Tak jak to bywa w szkolnym społeczeństwie: byli ci popularni i szare myszki; wysportowani i ścisłowcy; kujoni i piękne zdziry.

Zwyczajne, angielskie życie nastolatków: imprezy, alkohol, seks, narkotyki, kompromitacje, szkoła.

Jedna rzecz zmieniła Liceum.

Potem rodziny.

Miasto.

Ich.

wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 9



Perspektywa Caroline:
Otworzyłam swoje oczy. Zdezorientowana rozejrzałam się po pokoju, w którym się znajdowałam. Głowa mi pękała, co za pewne było spowodowane zbyt dużą ilością alkoholu, który spożyłam wczoraj.
Rozciągnęłam się i podniosłam do pozycji siedzącej. Obróciłam się w lewą stronę i ujrzałam tam chłopaka.  Od razu przypomniałam sobie wczorajszy wieczór.
- Nie rozumiesz tego, że chcemy po prostu się z wami zaprzyjaźnić? – spojrzał na mnie szatyn, biorąc swój kieliszek z winem w dłoń.
- I oczywiście tak przypadkowo, okłamaliście nas, że macie dom zalany – odparłam odkładając butelkę na stolik, a sama usiadłam na sofie.
Tomlinson zaśmiał się.
- Nie mów, że nie podobało ci się, kiedy spotkaliśmy się w kawiarni…
- A przy tym zostałam „przypadkowo” uderzona przez drzwi, przez co mój nos na tym ucierpiał – przerwałam mu – Wspaniałe spotkanie!
- Nie zrobiłbym tego specjalnie tak pięknej dziewczynie. – spojrzał mi w oczy.
Niby był to komplement, ale czy ja tego chciałam?
W tym samym czasie dotknął mojego policzka, co spowodowało, że po moim ciele przeszły dreszcze.  Nie spuszczaliśmy z siebie wzroku.
- Pamiętasz, jak mnie potrąciłaś? – szepnął, a ja mimowolnie uśmiechnęłam się – Kiedy się wściekasz jesteś taka słodka..
Zamknęłam oczy i odetchnęłam. Nie. Nie mogłam zrobić czegoś aż tak głupiego. Już na pewno nie z nim. Możliwe, iż wypiłam sporo wina, ale jestem przekonana, że nigdy w życiu nie przespałabym się z którymś z tego pieprzonego zespołu!
Na szczęście byłam ubrana w szarą bokserkę i krótkie spodenki, więc wygramoliłam się szybko spod kołdry i stanęłam nad łóżkiem.
Nie mogłam się powstrzymać, żeby tego nie zrobić. Momentalnie przybliżałam swoją twarz do jego i złożyłam na jego ustach pocałunek. Chłopak odwzajemnił go. Jednak po chwili oderwałam się od niego i chwyciłam swój kieliszek, aby upić łyk wina.
Szatyn przysunął się do mnie  i zaczął całować moje ramię i szyję. Z początku, wydawało mi się to nawet przyjemne, ale potem otrzeźwiałam.
- Mam swoją godność, Louis – powiedziałam – Dlaczego to robisz?
Chłopak zaprzestał swoich pocałunków i zaczął się we mnie dziwnie wpatrywać.
- W ten sposób chcesz zapomnieć o Eleanor, rozumiem to, ale… - zaczęłam. Nie wiedziałam, co chcę dalej mówić, więc zamilkłam.
- To ona mnie zraniła, Caroline – odpowiedział – Sprawiła, że zapomniałem, co w naszym związku było najważniejsze. Nic już do niej nie czuję.
Chwyciłam kołdrę i mocno pociągnęłam ją do siebie, co sprawiło, iż zawinięty w nią Tomlinson spadł z łóżka, lądując na chłodnej podłodze.
Uśmiechnęłam się chytrze do siebie i rzuciłam białą pościelą na łóżko wpatrując się głupio w szatyna. Oczekiwałam od niego odpowiedzi na jedno pytanie..
- Nie wyraziłam się wczoraj jasno, że masz nie wchodzić do mojego mieszkania?! – prawie krzyknęłam, co jeszcze bardziej sprawiło, iż chłopak złapał się za głowę.  Na całe szczęście, miał na sobie bokserki. Mhm, w sumie mogłabym przypuszczać, że nic się między nami nie wydarzyło, ale wspomnienia się nasiliły.
Minęła godzina odkąd otworzyliśmy butelkę drugiego wina. Czułam jak powoli zatracałam się w towarzystwie Louisa. Miałam wrażenie, że potrzebuję jego bliskości, oddechu czy nawet dotyku.
- Ten kolor włosów.. – zaczął, biorąc jeden kosmyk i bawiąc się nim – Nie jest twoim naturalnym, prawda?
Leżeliśmy na sofie; przytulona byłam do niego, a on nucił dotychczas mi nieznaną melodię.
- Chcesz rozmawiać teraz o tym, jaki kolor włosów miałam kiedyś? – zaśmiałam się. Bardzo szybko mnie rozśmieszał. – Dwa lata temu, byłam brunetką, ale postanowiłam rozjaśnić je sobie, co sprawiło, iż wyszły złote… - wzruszyłam ramionami.
W pewnym momencie, chłopak tak się ułożył, że był prawie nade mną, a nasze twarze dzieliły zaledwie milimetry. Czułam na swoich ustach jego  ciepły, a zarazem przesiąknięty alkoholem  oddech, a w jego oczach widziałam migocące iskierki.
- Nie wiem, o co ci chodzi.. – odparł masując sobie skronie. Dopiero, kiedy spojrzał  na mnie, dostrzegł w tym wszystkim sens – O, kapuję.
Zorientowałam się, że stoję przed nim w samej bieliźnie. Nie zawstydziło mnie to, ponieważ teraz, moim priorytetem było dowiedzenie się prawdy, co wydarzyło się w nocy.
- Pamiętasz coś z wczoraj? – zapytał się mnie, ubierając się w spodnie, które miał wczoraj.
Zamyśliłam się na chwilę. Pamiętałam wiele z tego, co się wydarzyło. Dotarło to do mnie, gdy bardzo się na tym skupiłam.
Nie zmienialiśmy pozycji od dobrych  pięciu minut. Przyjemnie było mi spoglądać w jego niebieskie tęczówki, a jemu widocznie, sprawiało przyjemność wpatrywanie się w moje, szare.
- Jak to się stało, że jeszcze mnie nie udusiłaś? – szepnął w końcu – W normalnych okolicznościach, dawno bym nie żył, za taki jeden pocałunek.
- Widocznie mam do ciebie słabość… - wymamrotałam i złożyłam na jego ustach czuły pocałunek, który kolejny raz został odwzajemniony.
Tym razem nie mogliśmy oderwać od siebie naszych ust. Byliśmy zbyt pochłonięci w rozkosznym dotyku drugiego.
Usiadłam przy stole, w kuchni, i założyłam nogę na nogę. Zdążyłam się już przebrać w biały top ( na to założyłam błękitną koszulę i rozpięłam ją przy szyi ), czarne leginsy oraz białe Conversy z ćwiekami. Włosy związałam w koka, a oczy podkreśliłam tuszem i eyelinerem. (ZOBACZ)
Zdążyłam opowiedzieć Louisowi wszystko, co zapamiętałam z wczoraj. Chłopak wpatrywał się we mnie jakby zapomniał jak się mówi.
- Ustalmy jedno – zaczęłam przerywając w ten sposób ciszę – Żadne z nas, choćby nie wiem co, nikomu nie szepnie słowa o zaistniałej sytuacji.
Chłopak przytaknął mi.
- Naprawdę niczego nie pamiętasz? – dopytywałam się go. W głębi serca miałam nadzieję, że poza pocałunkami do niczego więcej nie doszło.
- Może nie wyglądam, ale po dwóch butelkach wina, ciężko mi jest powiedzieć, co wczoraj robiłem, a czego nie. – powiedział, upijając łyk soku jabłkowego z szklanki.
Na samo wyobrażenie sobie nas razem, brało mi się na wymioty, a co dopiero o pomyśleniu, że z nim spałam. Inna dziewczyna, zabiłaby, żeby chociaż poznać, zobaczyć tego idiotę. Ja z radości nie skakałam.
- Dobra, jadę do Carli, bo jeszcze pomyśli, że coś mi się stało. No i muszę wytłumaczyć jej, dlaczego nie wróciłam na noc  - westchnęłam wstając z krzesła i kierując się do sypialni po swój telefon.
Znalazłam go na parapecie. Weszłam, tak z ciekawości, w skrzynkę wiadomości wysłanych i zobaczyłam tam esemesa, którego wysłałam o dziesiątej czterdzieści osiem, do Vive.
Od razu przypomniałam sobie resztę, z wczoraj.
Ciężkie,  przyspieszone oddechy. Pot na czole i ciepło, ogarniające moje ciało było wręcz rozkoszne. Nigdy nie czułam się tak dobrze,  jak w tej chwili.
Spojrzałam na chłopaka, który leżał obok mnie. Przysunęłam się do niego bliżej i jeszcze raz zatopiłam się w jego gorących ustach. W ten sposób, po raz kolejny przywarłam do jego ciała i dłońmi jeździłam po jego gołych plecach. Sprawiało mi to przyjemność.
Chwilę później, chwyciłam swoją komórkę z nocnej półki i napisałam wiadomość do swojej przyjaciółki. Nadal byłam wtulona w swojego towarzysza.
„Zabrakło mi benzyny w samochodzie. Będę rano. x”  - drobne kłamstwo nie jest złe, a już w szczególności, gdy ma się obok siebie kogoś takiego…
 Odpowiedzialna nigdy nie będę.
- Chciałabym o tym zapomnieć. – szepnęłam do siebie i wywróciłam oczami z obrzydzeniem.
Czułam jakbym miała dwie połówki siebie; jedną, która świadomie przespała się z Tomlinsonem, a drugą, która potrzebowała tylko bliskości drugiego człowieka i niechcący wypadło to akurat na niego.
Gdy wróciłam do kuchni, Louisa już w niej nie było i sądząc po porządku, jaki zostawił, postanowił wyjść, za co bardzo mu dziękowałam. Ogarnęłam wzrokiem  mieszkanie i wzięłam torbę, którą wczoraj zdążyłam spakować. Wyszłam z domu i zamknęłam go na klucz, po czym zeszłam na parking i pojechałam do Carli.

Perspektywa Carli:
Po wyjściu z gabinetu szefowej od razu skierowałam się do wyjścia. Zayn podążył za mną. Wsiedliśmy do auta i jechaliśmy w ciszy. Rozmyślałam nad moim zadaniem na dzisiejszy wieczór i stwierdziłam, ze mój największy koszmar się jednak się spełnił. Będę musiała poprosić o pomoc któregoś z tych przygłupów. Tylko którego? Liam, Niall, Lou czy Zayn?  No bo o Harrym nie ma mowy. Czemu akurat ja musze wykonywać to zadanie? I czemu z osobą towarzyszącą?  Nie lepiej by było,  jakbym się przebrała za kelnerkę i robiła fotki z ukrycia? Nie, bo szefowej się zachciało osoby towarzyszącej.
Przez całą drogę nie odzywałam się do Zayna. Chłopak co chwile na mnie spoglądał. Po chwili przerwał cisze.
- Coś się stało? - zapytał ciekawsko.
- Obchodzi cie to? - zdziwiłam się.
- No jakby nie obchodziło to bym nie pytał. - zaśmiał się. - Tak więc?
- Mam dziś zrobić zdjęcie jakiemuś bufonowi w restauracji - westchnęłam - I musze iść tam z osobą towarzyszącą.
Chłopakowi nagle zaświeciły się iskierki w oczach. Wiedziałam, co chce powiedzieć.
- Mogę iść z tobą - wyszczerzył się.- Ale mogę, mogę ? - krzyczał podekscytowany.
- Nie ma mowy - od razu posmutniał.
- Dlaczego? - pisnął.
- Bo nie i koniec kropka. - wytknęłam mu język.
Mulat się tylko na mnie popatrzył wzrokiem zabójcy i tylko szepnął coś pod nosem,  z tego, co usłyszałam to chyba coś typu: „Jeszcze zobaczymy”.
Zaśmiałam sie pod nosem i zatrzymałam samochód, bo już byliśmy pod moim domem. Chłopak wybiegł z auta i pobiegł do ich busa. Ja zaś poszłam do domu. W środku zastałam  Nialla i Liama. Caro była jeszcze w pracy,  a Louis u swojej dziewczyny. Harry siedział  pewnie w busie.
Pierwsze co zrobiłam to poszłam zjeść. Niestety lodówka świeciła pustkami.
- Horan marsz po zakupy! - wydarłam się na cały dom.
- Czemu ja? - zapytał z wyrzutem.
- A kto tu najwięcej je? - chłopak nie dyskutował; ubrał się i wyszedł po zakupy.
Korzystając z okazji,  ze go nie ma poszłam do Liama zapytać czy czasem  by ze mną nie poszedł. Chłopak siedział przed tv.
- Liam możemy pogadać? - uśmiechnęłam się do szatyna,  po czym usiadłam  na sofie.
- Tak,  jasne - uśmiechnął się - tylko telewizor wyłączę - sięgnął po pilota i po chwili nastała cisza.
- To taka nietypowa sprawa… - zaczęłam - Masz dziś wolny wieczór?
- A co? Chcesz mnie zaprosić na randkę? - chłopak zaczął się ze mnie nabijać.
- W pewnym sensie tak - spoważniał.
- Ale wiesz ja mam dziewczynę i wiesz ją kocham i w ogóle. - zaczął mi tłumaczyć.
Teraz to ja zaczęłam się z niego nabijać.
- Chodzi mi o to, ze mam zrobić zdjęcia w restauracji i musze iść tam z osobą towarzyszącą i pomyślałam o tobie - wyszczerzyłam się.
- Carla poszedłbym z tobą,  ale się umówiłem z Danielle - chłopak obdarzył mnie uśmiechem - Przepraszam.
- Nie no okej. Nic się nie stało - posmutniałam - Jakoś sobie poradzę.
Pożegnałam się z chłopakiem i poszłam do kuchni, Nialler już tam był. Zapytałam się go o to samo, co Liama - niestety też miał zajęty wieczór. Pozostał mi tylko Louis i Zayn.
Tego pierwszego nie było w domu, a ja musiałam wiedzieć, czy któryś ze mną pójdzie, bo inaczej zawale to zadanie. W końcu się przełamałam  się i poszłam do Mulata.
Drzwi otworzył mi Harry.
- Hej Carl - wyszczerzył się - co cie do mnie sprowadza?
- Zayn - wystawiłam mu język.
- A już myślałem,  ze do mnie przyszłaś – posmutniał,  po czym obudził Zayna, który spał.
Chłopak stanął przede mną w samych bokserkach. Jakie on ma ciało!  Nie mogłam oderwać wzroku od jego torsu. Ommomommom , przeleciałbym go. Zaczęłam się śmiać sama z siebie.
- Z czego się śmiejesz? - popatrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami.
- A tak przypomniałam coś sobie - wyszczerzyłam się - to jak dziś wieczorem? Idziesz ze mną?
- O, jednak się namyśliłaś - pokazał swoje białe równiutkie ząbki. Czy on musi mieć wszystko idealne?
- Niestety nikt inny nie chce ze mną iść - wystawiłam mu język - tak więc nie mam innego wyboru.
- O której mam być gotowy? Jak mam być ubrany? - zasypywał mnie pytaniami.
- O 19 wyjeżdżamy, wyjątkowo możesz skorzystać z łazienki w moim domu i ubiór pozostawiam tobie - powiedziałam na jednym wdechu.
- Jaki przywilej - zaczął się śmiać - będę gotowy - powiedział już poważniejszym tonem.
- Mam nadzieje - uśmiechnęłam się do niego, po czym wyszłam z ich tymczasowego domu.
Po rozmowie z Zaynem udałam się do kuchni,  żeby coś w końcu zjeść. Mój obiad składał się z jabłka i batonika zbożowego.  Nie ma to jak pożywny posiłek. W sumie to od zawsze tak jadam. Dziwie się, ze jeszcze nie wylądowałam w szpitalu z powodu braku witamin, ale co ja poradzę,  że nie wmusze w siebie nic więcej niż jakiś owoc i batonik, ewentualnie ciastko. Czasem zdarzało się, że zjadłam coś innego.
Siedziałam przed telewizorem oglądając jakiś badziewny serial. Niall i Liam się szykowali do wyjścia. Zauważyłam , ze Zayn także, więc postanowiłam, iż ja też się zacznę już zbierać.
Podniosłam się z sofy i poczłapałam do łazienki na drugim piętrze, ponieważ na dole była zajęta przez Malika. Byłam ciekawa jak sie ubierze. Za pewne Bedzie wyglądał świetnie, czyli jak zwykle. Nie powiem, ładny to on jest.
Nalałam wody do wanny,  po czym dosypałam soli do kąpieli, następnie wyłożyłam się w niej i narkotyzowałam się zapachem fiołków.
Czułam się odprężona. Niestety musiałam się zacząć ubierać. Niechętnie wyszłam z wanny, owinęłam się w ręcznik i podążyłam do swojego pokoju. Miałam tyle szczęścia, ze tym razem na nikogo się nie natknęłam. Stanęłam przed szafą z myślą, w co ja mam się ubrać.
Moja szafa pękała od nadmiaru ubrań,  niestety doszukać się tu jakiejś fajnej sukienki graniczyło z cudem. W tym tygodniu trzeba będzie wyciągnąć Caro na zakupy. W końcu po kilku minutach z wnętrza szafy wydobyłam beżową koronkową sukienkę, z kokardą w pasie. Włosy pofalowałam i opuściłam na ramiona. Zrobiłam lekki makijaż. Ubrałam szpilki na platformie, żebym nie była dużo niższa od Zayna. Aparat i telefon wrzuciłam do torebki w kształcie serca, którą przewiesiłam przez ramię. Byłam gotowa. Gdy zeszłam na dół Zayn już na mnie czekał.
- Pięknie wyglądasz - zarumieniłam się. Nie byłam przyzwyczajona do komplementów.
- Ty też całkiem fajnie się prezentujesz.- skarciłam się w myślach. Co ja gadam? On wygląda świetnie. Czarne spodnie, do tego biała koszula,  na to zarzucona czarna marynarka. Włosy ułożone idealnie i jeszcze tak cudownie pachniał. Boże czemu ty na świat takich przepięknych ludzi wypuszczasz.  Z moich rozmyślań wyrwał mnie Zayn.
- To jak Bella jedziemy? - złapał mnie za rękę i wyprowadził z domu prosto do limuzyny.  Co kur** czy ja mam omamy? Czy przed moim domem stoi długa czarna limuzyna? Nie wierze.
- Sss-ską-skąd t-tu si-się wz-wzie-wzieła li-li-limuzyna - zaczęłam się jąkać jak jakaś głupia.
- No bo pomyślałem ze jak jedziemy na randkę, to wypadało by limuzyną - wyszczerzył się.
- To nie jest randka! - wydarłam się na chłopaka, ale gdy tylko zobaczyłam jego oczęta zmiękłam - no dobra, w pewnym sensie randka.
Chłopak automatycznie się rozchmurzył. Podbiegł do auta i otworzył mi drzwi. O dwudziestej byliśmy już na miejscu.
Stolik mieliśmy zamówiony przez moją szefową. Znajdował się obok tego bufona.
Usiedliśmy na wyznaczonym miejscu i rozmawialiśmy popijając wino. Około dwudziestej trzydzieści, pojawiła się moja ofiara z jakąś blondynką. Spod stolika robiłam im zdjęcia. Na szczęście nikt się nie zorientował.
Po kilkunastu minutach Zayn oznajmił, ze idzie do łazienki. Wstał i szedł obok stolika tego kolesia. Niestety, fajtłapa się potknął i przez przypadek wylał na moją ofiarę zupę,  którą niósł kelner. Zayn miał niezły opieprz, a ja miałam za to świetne zdjęcia. Między innymi jak biznesmen się wydziera na Malika,  jak ma ochotę mu przywalić i jak tajemnicza blondynka uspokaja swojego wkurzonego towarzysza.
Całe szczęście, ze nic się nie stało Zaynowi.  Zdjęcia były świetne! Mam nadzieje,  ze szefowa je doceni. Jedynym problemem jest to,  ze na tych zdjęciach jest również Mulat. Nie chciałam robić wokół niego afery. Szkoda by mi go było, gdyby media się z niego nabijały.
Po jakimś czasie Zayn usiadł znów ze mną.
- I jak zdjęcia? wyszły? - pytał podekscytowany - dobrze to zagrałem?
- Specjalnie wylałeś tą zupę? - zapytałam  zdziwiona.
- Tak. Ma się ten łeb, co nie? - zaczął się śmiać.
- Dziękuje - podniosłam się z krzesła i dałam mu buziaka w policzek.
- Mmm,  miło - zaczął się śmiać - Możesz jeszcze raz? - nie wytrzymałam wybuchłam śmiechem.
- Chodź spadamy stąd - zaczęłam zbierać rzeczy i pociągnęłam go za rękę.
Było około północy, a my nadal z Zaynem chodziliśmy ulicami Londynu. Nie powiem trzeźwi to my nie byliśmy. Po wyjściu z restauracji,  udaliśmy się do pobliskiego baru;
rozmawiając popijaliśmy szampana, jak to Zayn określił za dzisiejszy wieczór. Pierwszy raz w jego towarzystwie bawiłam się świetnie, chyba zaczynam go lubić.
Zauważyłam wiele jego cech. Między innymi to, ze jest uroczy i wrażliwy, a za razem bardzo męski i pewny siebie. Pociąga mnie to w nim, tak przyznam się pociąga mnie Zayn Malik.
A może to sprawka alkoholu? Może tak na prawdę on mi sie nie podoba? Co ja mowie? Za każdym razem, gdy go widzę, mam ochotę sie na niego rzucić i wpić się ponownie w jego usta.
Zrobiłabym to w tym momencie, ale coś mnie powstrzymuje, tylko co? Czy boje się go zranić, a może boje się ze on mnie zrani? Sama nie wiem. Szliśmy w ciszy, co chwile na siebie spoglądając.
Zrobiło się zimno.  Zayn chyba to zauważył i zdjął marynarkę. Po chwili zarzucił ją na mnie,  po czym mnie przytulił. Czułam się bezpiecznie, resztę drogi do domu spędziłam w jego objęciach...


~***~
Hey! To znowu my.
Jak wam się podoba ten rozdział? Bo mi cholernie!! Awww, kocham dziewiątkę chyba najbardziej na świecie!
Paulina nie ma neta w domu, ale jej perspektywa została mi przekazana przez @karolapatka za co bardzo dziękuję. ;*
Dziękujemy za przemiłe komentarze, <3
Love, Alex (& Paulina też). Xxx


12 komentarzy:

Unknown pisze...

Aww... Jaki słodki Zayn*-*
Świetny rozdział<3
http://vashappenin-hate-love.blogspot.com

Unknown pisze...

Boooże, uwielbiam! Nie mogę się doczekać części dalszej. Co z Caroline i Lou? No i Carla i Zayn.. ;3 niezła akcja pomiędzy pierwszą parą : ) wszystko idealnie ;3 UWIELBIAM TEGO BLOGA! Jeśli będzie trzeba to będę jeszcze podawać perspektywy Pauli c: czekam na nexta, @karolapatka <3 ;****

Zuzka:) pisze...

BOŻE CUDNY !!!!!!!!!!!!
CAROLINE I LOUIS BĘDĄ RAZEM ??????
ZAYN I CLARA ??????
RANY !
SZYBKO DOPISZCIE NASTĘPNY !

'smiley' pisze...

Boski...! Bosz taka akcja, że ja nie mogę..! Jesteście genialne..:) Ciekawe czy dziewczyny będą trochę milsze dla Louisa, Zayna i Harry'ego chodź do tej pierwszej dwójki chyba tak....jak zaczęło coś iskrzyć. Haruś ma przerąbane więc niech nic nie kombinuje...Ogólnie co by tu dużo gadać kocham to kocham i jeszcze raz kocham..<3 Czekam na następny :)x
@Dizo_Polish1D

Goddess Of Thoughts pisze...

cudny! *.* uwielbiam tego bloga <3 no no no ciekawie się robi pomiędzy tymi parkami ^^ czekam na nexta :3

Dominika .♥ pisze...

Świetny nagłówek no aslifdnvijnfgoijs zakochałam się w twoim stylu pisania ;3 Czekam na nowy rozdział ;D

Anonimowy pisze...

Cudny rozdział :D Czekam na następny <33

Aleksandra pisze...

nie no cudowne. zakochałam sie i czekam na następny. piszcie szybko!<3



+ zapraszam też do mnie jakbyście chciały :) http://justlovemestyles.blogspot.com/
@h0llyshit_

Natty ♥ pisze...

OMG ! Wczoraj to na telefonie czytałam i zaczęłam krzyczeć, że chcę więcej. Mama uznała mnie za wariatkę, spoko. Niezły łeb, niezły pomysł miał Malik. Co do Lou i Caroline .. No to ma fajnie, xD . Czekam na nn. ♥
•W wolnych chwilach zapraszam do siebie causethisloveisonlygettingstronger.blogspot.com

xxNatii,.♥

Ula pisze...

Wow dopiero zaczęłam czytać twojego bloga i żałuję że nie znalazłam go wcześniej... Jest wspaniały. Czekam na nn. Powiadomisz na tt?? @Julka_10219

Katie. pisze...

JEJU CHCĘ WIĘCEJ. PISZ SZYBKO BŁAGAM :O


Hej, miałam informować więc informuję :> Pojawił się nowy, 6 rozdział na http://impossible-to-stay-alive.blogspot.com/ zapraszam do komentowania x

Unknown pisze...

ale słodko. ♥

Followers