Opowiadanie o uczniach, zamieszkałych w Bradford – niewielkiej miejscowości w Anglii. Tak jak to bywa w szkolnym społeczeństwie: byli ci popularni i szare myszki; wysportowani i ścisłowcy; kujoni i piękne zdziry.

Zwyczajne, angielskie życie nastolatków: imprezy, alkohol, seks, narkotyki, kompromitacje, szkoła.

Jedna rzecz zmieniła Liceum.

Potem rodziny.

Miasto.

Ich.

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 4

Perspektywa Caroline:
Następnym razem, kiedy wybiorę się z przyjaciółką na lunch, przemyślę to ze sto razy. Wszystko byłoby w najlepszym porządku, gdyby nie to, że nos boli mnie do dzisiaj, a i do tego nabrał lekko sinej barwy. Na całe szczęście tylko troszeczkę i byłam  w stanie zatuszować go podkładem i pudrem.
Właśnie siedzę w samochodzie i czekam w korku, który swoją drogą nie był zbyt miłą rzeczą, która spotkała mnie dzisiejszego poranka.
Gdy się obudziłam, zdałam sobie sprawę, że zaspałam do swojej tymczasowej pracy (nie jestem tylko i wyłącznie modelką), ale i niespodziewanie okazało się, że Internet wręcz huczy od incydentu w tej kawiarence.  Na dodatek złego, musiałam pół godziny układać sobie włosy, ponieważ zabrakło mi odżywki.
- Ruszcie te swoje zasrane tyłki! – krzyknęłam od niechcenia w samochodzie i nacisnęłam klakson, po czym otworzyłam szeroko okno, aby powietrze wleciało do środka.
W odpowiedzi kilka pojazdów także zatrąbiło, niecierpliwiąc się. Świetnie, nie dość, że zaspałam, to jeszcze godzinę w korku spędzę, przeszło mi przez myśl.
Ściszyłam swoje radio i chwyciłam komórkę, wybierając numer do swojej szefowej. Odebrała po trzech sygnałach.
- Spóźniona pięćdziesiąt osiem minut – usłyszałam na powitanie – Gdzie ty jesteś?
- Stoję w korku. – oparłam się o szybę – I nie zanosi się na to, żebym dotarła przed dwunastą. – westchnęłam.
- Sunlight, miałaś dzisiaj przejąć zmianę od Elizabeth – przypomniała mi kobieta – Cóż, będę zmuszona odjąć ci dzisiejszy dzień z pensji. Nie fatyguj się, nie trzeba. W poniedziałek dwie zmiany, od ósmej rano do osiemnastej.
Po informacji, jakie przekazała mi szefowa, całkowicie się załamałam. Niby nie miałam planów na ten dzień, ale z pewnością nie chciałam go spędzić rozkładając ubrania na półkach w jakimś dwurzędnym sklepiku z odzieżą.
Odłożyłam telefon na boczne siedzenie i spojrzałam na sznurek samochodów przede mną. Poruszyły się o kilkadziesiąt metrów, więc i ja ruszyłam za nimi.
W głośniach zaczęła grać piosenka One Direction – Kiss You, która doprowadziła mnie do jeszcze większego marudzenia wewnętrznego. Nie potrzebowałam aż tak wielkiego wsparcia od tych idiotów. W ogóle go nie potrzebowałam. Prezenterze mój ukochany, wyłącz tego gniota!
Do centrum dotarłam pół godziny później. Zaparkowałam samochód przy Milk Shake City i weszłam do środka mleczarni. Ostatnio lubiłam odwiedzać to miejsce.
- Co podać? – zza lady dobiegł mnie wesoły głos, na oko szesnastoletniej, brunetki.
Przeleciałam wzrokiem po ofertach przedsiębiorstwa i wybrałam jeden napój, który przykuł moją uwagę. Złożyłam zamówienie i usiadłam na wysokim krzesełku, przy ladzie. Po kilku minutach, nastolatka podała mi shake’a i wydała resztę, a ja wyszłam z lokalu, kierując się do miasta.
Oglądałam wystawy sklepowe i rozglądałam się za odpowiednim ubraniem na jutro, ponieważ była sobota, a właśnie w ten dzień, razem z Carlą wychodzimy do klubu, gdzie bawimy się do samego rana. Taka nasza tradycja.
Wpadłam do jednego sklepu z odzieżą, Harrods. Od razu spodobała mi się jedna sukienka, więc ją przymierzyłam i kupiłam. Stać mnie było, ponieważ jako modelka dostawałam trochę pieniędzy. Przy okazji zaopatrzyłam się w odpowiednią ilość bluzek i spodni oraz biżuterii na najbliższe dwa tygodnie, no, góra trzy.
Przez cały ten czas, miałam przeczucie, że ktoś za mną idzie, jednak je ignorowałam. Dopiero, kiedy zobaczyłam chłopaka w ciemnych okularach i czapce z daszkiem, zdałam sobie sprawę, że obserwuje mnie on od dwóch godzin.
Schowałam zakupy do swojego samochodu i podeszłam do miejsca, gdzie schował się zboczeniec. Tak w myślach nazwałam tego kolesia.
- W ogóle cię nie widać zza tej budki – powiedziałam, sprawiając, że chłopak aż podskoczył – Śledzisz mnie?
Zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się promiennie. O nie tylko nie on! Biała czerwona polówka, beżowe spodnie, adidasy z Nike, te okulary i czapka.. No i ten uśmiech..
- Żarty sobie robisz, Horan?! – wydarłam się na niego, nieźle zezłoszczona – Nową zabawę sobie wymyśliliście, czy co!?
Blondyn spojrzał na mnie zza swoich okularów.
- Nie krzycz tak – powiedział spokojnym głosem, na co ja jeszcze bardziej się wkurzyłam.
- Nie mów mi, co mam robić. – warknęłam na niego, siląc się na łagodny ton głosu. Na marne. – Dlaczego za mną chodzisz? – ponowiłam swoje pytanie.
Irlandczyk zmieszał się trochę i podrapał się po karku.
-  Ładnie pachniesz – szepnął, a ja powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem.
Trzymajcie mnie, bo Horanowi  podoba się mój zapach!
- Proszę cię, nie pogrążaj się bardziej – powiedziałam, kierując się do swojego samochodu. Chciałam być jak najszybciej u Carli. Zdać jej relację z tej rozmowy i zaśmiać się na śmierć.
- Gdzie ty idziesz?! – krzyknął za mną blondyn.
 - Daleko od ciebie! – odkrzyknęłam, zamykając drzwi od pojazdu i odpalając silnik.

*

Bez pukania weszłam do mieszkania mojej przyjaciółki, wiedząc, iż dziewczyna nie ma nic przeciwko. Od zawsze tak robiłyśmy.
Gdy tylko przekroczyłam próg jej mieszkania, podążyłam wolnym krokiem do salonu, gdzie zazwyczaj można byłą ją znaleźć. Wolnym, ponieważ założyłam dzisiaj nowe szpilki, do których jeszcze się nie przyzwyczaiłam, ale za to pasowały do mojej seansowej spódniczki i czarnej bluzeczki z dekoltem na plecach.
- Nie uwierzysz, co znowu ten pojebany chłopak zrobił.. – weszłam do pomieszczania, a tam ku mojemu zdziwieniu siedziała trójka chłopaków, a Carla stała oparta o blat, wpatrując się w swoich gości – Co do…
Dziewczyna rzuciła się biegiem w moją stronę i uścisnęła mnie na powitanie. Natomiast ja nie spuszczałam wzroku z chłopaków, wylegujących się na kanapie czerwono-włosej.
- Hej Carooooline – przeciągnął Louis, machając mi z fotela. Zayn i Liam zrobili to samo z uśmiechem na ustach. W tym samym czasie do salonu wszedł Styles w samych bokserkach, co od razu mnie odrzuciło.
- Nie mogliśmy doczekać się kolejnego spotkania, więc przyszliśmy do Carli! – uradował się Harry i przyciągnął do siebie moją przyjaciółkę, przytulając ją do siebie.
- Fuuuj! – krzyknęła zdegustowana pani fotograf i odskoczyła od niego jak oparzona – Nie jesteście tutaj mile widziani!
Założyłam ręce na piersi i wpatrywałam się w trzech idiotów, którzy zawzięcie walczyli o pilota i w żadnym stopniu nie słuchali tego, co mówiła do nich Carla.

Perspektywa Carli:
Gdy tylko zobaczyłam  Caroline w drzwiach kamień spadł mi z serca. Mam nadzieje ze ona mi pomoże ich okiełznać. Siedzą u mnie od 12.00. Nie żeby coś ale mam ich dość! Oni są wszędzie, jak ninja, nie wiesz kiedy i gdzie masz się ich spodziewać!
Z rana twierdziłam, że ten dzień będzie wspaniały, dopóki nie zobaczyłam ich w drzwiach. W tamtym  momencie mnie zamurowało. Moje marzenia o spokojnym dniu poszły się jebać!
Ale wracając do chwili obecnej. Chłopaki siedzą na mojej kanapie, oglądają telewizor, wyjadają mi jedzenie z lodówki a Harry się nawet u mnie kąpał. To było jakieś chore.
Spojrzałam  kątem oka  na Caroline; przyglądała się chłopakom jak zwierzętom w Zoo, tylko ona zamiast chęci pogłaskania ich, chciała ich zabić.
Po chwili spojrzała na mnie.
- Oni długo tak ? 
- Od 12 ! - powiedziałam niemal krzycząc.
- Współczuje ci. – westchnęła z owym uczuciem w oczach.
- Co ja mam teraz niby zrobić ? - powiedziałam przerażona - Oni mi jeszcze dom rozniosą.
- Nie wiem, najlepiej się chyba ulotnić. I tak nie zauważą. – zaproponowała moja przyjaciółka.
- O, to jest chyba najlepszy pomysł - wysiliłam się na uśmiech.
Powoli zaczęłyśmy się oddalać w kierunku drzwi, niestety Zayn przejrzał nasze zamiary i zastawił nam drogę.
- A gdzie sie to panienki wybierają? - uśmiechnął się łobuzersko. 
- Tam gdzie was nie ma! - krzyknęła Caro.
- Nie lubicie naszego towarzystwa? - mulat spuścił głowę i udawał, że płacze.
- Nie rusza mnie to! - powiedziałam nieźle już wkurzona. - I nie, nie lubimy.
Chłopak udał ze tego nie słyszy. Złapał nas za ręce i zaprowadził do salonu.
- Chciały nam uciec! - powiedział jak istny psychopata, który więzi swoje ofiary w domu.
- Zachowujecie się jak psychopaci! – krzyknęłam, lustrując ich zimnym spojrzeniem.
Chłopaki popatrzyli po sobie i zaczęli się śmiać.
-  My chcemy się po prostu z wami lepiej poznać. I będziemy mieli na to czas, ponieważ w domu nam rura z wodą pękła i pomieszkamy u ciebie Carl przez tydzień. – poinformował nas z uśmiechem na ustach Malik.
- Że niby co kurwa ? - powiedziałam wściekła - Przez tydzień u mnie?
- Widzę że sie cieszysz! - krzyknął uradowany Lou, klaskając przy tym w dłonie, jak małe dziecko.
- Zamknij się - uciszyła go Caroline.-  Rodziny nie macie, że do Carl sie wpraszacie?
- No mamy, ale musimy być w Londynie, bo są sesje i wywiady, a od Carli jest wszędzie blisko - wytłumaczył się Harry.
- A wy sie w ogóle zapytaliście mnie czy się na to zgadzam ? - zapytałam cicho, nie miałam juz nawet siły krzyczeć.
-  No niby po co? Przecież nas każdy by pod swój dach przyjął. - wyszczerzył się Harry.
- Jesteś zbyt pewny siebie. - powiedziałam zrezygnowana.
-  I tak nie masz wyboru. Nasze rzeczy już tutaj jadą.- powiedział śmiejąc się. 
Opadłam  na sofę  bezradna. Caroline patrzyła na mnie ze współczuciem. I co ja mam teraz zrobić? Przecież ich na ulice nie wyrzucę. Ale tydzień z nimi? Nie dam rady! 
Caroline poszła w moje ślady, usiadła na sofie i zaczęła oglądać telewizję. Siedziałyśmy bezczynnie wpatrując się w ekran, co chwile zerkając na chłopaków. Po jakichś dwudziestu  minutach  ktoś zadzwonił do drzwi. Wstałam  i wolno poczłapałam, aby otworzyć. Przed moim domem stał Niall z Liamem i jakichś dwóch nieznanych mi gości, którzy trzymali walizki, zapewne z ubraniami.
- Hej Carl, siema Caroline - krzyknął uśmiechnięty blondasek, przez co jego aparat zabłyszczał w słońcu.
- Cześć.- odburknęłam mu.
Z tego co widziałam Caroline wpatrywała się w Irlandczyka z chęcią mordu. Pewnie coś przeskrobał.
 Faceci wnieśli sześć walizek, po czym wyszli z domu.
- Po co wam aż sześć, jak was jest pięciu? - zapytała Caroline.
- Ponieważ Zayn potrzebuje dwóch, aby się zmieścić! - krzyknął Lou z pokoju.
Popatrzyłam na Zayna jak na jakieś dziwadło. Na cholere mu aż dwie walizki z ubraniami? Pozostawiłam to bez komentarza. 
Ta sytuacja była jakaś chora. Po pierwsze gdzie ja ich położę spać? Będą musieli spać podwójnie albo ktoś będzie spał na podłodze. Swojego łóżka nie odstąpię. 
W prawdzie dom nie był mały, ale żeby pomieścić siódemkę osób trzeba będzie jakoś pokombinować. Tak siódemkę. Stwierdziłam ze przez ten tydzień Caroline będzie mieszkała u mnie. Ja tu sama nie wytrzymam.
Postanowiłam ją o tym powiadomić. 
- Caro,  jedź po swoje rzeczy i ten tydzień spędzasz u mnie - krzyknęłam jej do ucha.
Złotowłosa się tylko skrzywiła i pokręciła przecząco głową.
- Żartujesz sobie chyba? – oczy prawie wychodziły jej z orbit. - Ale Carl... 
- Nie ma gadania śpisz przez ten tydzień u mnie! – podjęłam za nią decyzję.
Dziewczyna wiedziała, że ze mną nie wygra i się dłużej nie sprzeczała. Wzięła kluczyki od samochodu i wyszła z mieszkania. Ja siedziałam nadal na sofie wpatrując się tempo w telewizor. 
Po chwili przysiadł się koło mnie mulat.
- Żyjesz? – zapytał się mnie z powagą. 
- Jak widać - powiedziałam po cichu.
- Jesteś bardzo zła na nas? - lekko się uśmiechnął.
- Nie no, coś ty skacze pod niebiosa! - odpowiedziałam mu z sarkazmem.
- Wiedziałem! - wyszczerzył się.
Nie wiem czemu ale mam do niego słabość. Nie potrafię się na niego gniewać. 
- Dlaczego właśnie ja?  A nie na przykład Caroline? – zapytałam. 
- Wiedzieliśmy, że z tobą będzie łatwiej. - wyszczerzył się.
- Czemu nie zamieszkałeś u Perrie? Przecież jesteście razem. - zapytałam ciekawsko.
- To już przeszłość. Nie jesteśmy razem. - powiedział wysilając się na uśmiech.
W głębi serca ucieszyłam się z tego powodu. Nie miałam nic do Perrie ale jakoś według mnie nie pasowali do siebie. A może po prostu byłam zazdrosna? W sumie całkiem prawdopodobne. No jak tu nie być zazdrosnym o takiego Zayna Malika? Uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Przepraszam, nie wiedziałam. – odszepnęłam.
- Nic nie szkodzi, zdarza się. Widocznie nie byliśmy sobie pisani. – powiedział z obojętnością w głosie.
Dziwnie się czułam rozmawiając o Perrie, więc postanowiłam zmienić temat.
- A teraz mi powiedz, gdzie wy spać będziecie? – zainteresowałam się.
- Osobiście uważam, że mi najwygodniej byłoby spać z tobą - wyszczerzył się.
- O tym zapomnij - wystawiłam mu język.
Podniosłam się z sofy i podążyłam schodami na górę. Na piętrze znajdowały się cztery pokoje  oraz  moja sypialnia. I jak ja ich rozmieszczę? Ja będę spała u mnie z Caroline, a chłopaki niech się jakoś podzielą.
Zmieniłam pościel i zawołałam chłopaków. Przybiegli po niespełna dwóch  minutach. 
- Ja śpię z Caro a wy sie jakoś podzielcie na cztery pokoje. – powiedziałam im.
Chłopaki błyskawicznie się podzielili.  Niall, Zayn i Liam spali w osobnych pokojach, a Lou i Harry w jednym. Zbiegli na dół i przytaszczyli swoje rzeczy. Zaczęli się rozpakowywać. Ja zeszłam na dół. W drzwiach stała  już Caroline z walizką.
- Idź  na górę się rozpakuj. Chłopaki już tam są. – uśmiechnęłam się do  złotowłosej.
Dziewczyna popatrzyła się tylko na mnie i skierowała ku górze. Ja ogarnęłam kuchnie i zaczęłam smażyć naleśniki.
Była godzina dziewiętnasta. Jak ten czas szybko leci. Mam nadzieje, ze ten tydzień tez tak zleci. Pięć minut po ósmej, chłopaki wraz z Sunlight zbiegli na dół. Za pewne czuli zapach naleśników. 
- Naleśniki!! - wydarł się Niall, a jego źrenice powiększyły się na widok kolacji.
Uśmiechnęłam się do blondynka i nałożyłam mu porcję naleśników z syropem klonowym. Następnie rozłożyłam kolejne naleśniki i podstawiłam pod nos następnym głodomorom. Chyba im smakowały, bo zniknęły z talerza w ciągu paru sekund.
Po zjedzeniu Zayn, Lou, Harry, Caro i ja oglądaliśmy TV. Niall i Liam poszli się wykąpać. Niestety w mieszkaniu mam tylko dwie łazienki, więc trochę sobie poczekam zanim wszyscy się wykąpią. Zerknęłam na moich towarzyszy, byli skupieni oglądaniem telewizji, tylko Lou i Harry co chwilkę się podszczypywali. Chciało mi się śmiać z nich.
W końcu zwolniły się łazienki. Lou i Caroline poszli następni. Zostałam ja Zayn i Harry. Niall i Liam siedzieli na górze, z tego, co mówili mieli dzwonić do rodziny.
W telewizji leciał program o modelingu i pracy fotografa. Oglądałam ze skupieniem dopóki nie przerwał mi śmiech mulata.
- Z czego się śmiejesz ? - zapytałam wkurzona.
- Z tego,  z jakim wyrazem twarzy to oglądasz.  - wyszczerzył się - Jesteś taka poważna.
Obdarzyłam go zabójczym spojrzeniem. Chłopak się uspokoił, ale po chwili Harry zakłócił ciszę
- Co znowu ? - spojrzałam na chłopaka.
- Przypomniało mi się nasze spotkanie jak wpadłaś na mnie i jak za tobą biegliśmy i Zayn nie mógł za mną nadążyć - nabijał się z mulata.
- Wcale nie! Biegłem równym tempem z tobą! - oburzył się.
Spojrzałam  na obu. Oni są naprawdę dziwni.
Wstałam z sofy i wyszłam do kuchni po sok. Upiłam łyk i usłyszałam krzyk Caro, że łazienka wolna. Z tego co widziałam, Harry się podniósł i poczłapał na górę.
Po kilku minutach zeszła Caroline, tak jak ja nalała sobie soku. Następnie stwierdziła, że idzie spać, bo ma jutro ciężki dzień. Tak więc na dole zostałam tylko ja i Zayn. Było około jedenastej w nocy.
Lou zwolnił łazienkę, więc chłopak poszedł się wykąpać, a ja czekałam aż Harold da znać, że opuszcza najbardziej oblegane pomieszczenie dzisiejszego dnia.
Pół godziny później, mogłam iść się wykąpać. Przesiedziałam w wannie z dobrą godzinkę. Następnie przebrałam się w piżam( krótkie czarne spodenki i czerwona bluzka z króliczkiem playboya), ogarnęłam włosy i mogłam  iść spać. Wychodząc z łazienki natknęłam się na mulata. 
- Świetna bluzka - wyszczerzył się.- Masz w niej takie duże... oczy.
-  W bluzce mam duże oczy ? Haha mądrość. – zaśmiałam się.
- Słodkich snów – powiedział na odchodne.
- Dobranoc. – szepnęłam.
Chłopak skierował się w kierunku drzwi do swojego pokoju, a ja do swojego. Weszłam do cieplutkiego łóżka,  które zagrzała mi Caro. Powiedziałam jej dobranoc, chodź i tak wiedziałam, ze śpi. Obróciłam się do niej plecami i zasnęłam.

~***~
Jestem z nas dumna! Napisałyśmy w końcu i mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu.  Długi wyszedł, więc jest zajebiście. Za komentarze także dziękuję <3
~ Alex

To pierwszy rozdział w tym roku! Życzymy wam wszystkiego najlepszego !  Dziękujemy za wszystkie komentarze. Kochamy was <3
~ Paulina



6 komentarzy:

Nessie pisze...

długi, takie się najlepiej czyta, bo przynajmniej mają jakąś treść :D rozdział mi się podobał. Wygląda na to, że historia z Zaynem może potoczyć się ciekawie ^^. Śmiesznie wyszło, że wszyscy razem siedzą, te dialogi mnie poprostu rozwalają xd

Natty ♥ pisze...

Oczy.. Oj tak .. Podoba mi się .. ♥ Czekam na nn . :)
xx Natii.♥

Zuzka:) pisze...

jak zwykle świetny !
bardzo ciekawi mnie z kim będzie Caroline :)
no ale mam nadzieje że szybko dopiszecie następny i się już niedługo dowiem :*
całuje :*

Katie. pisze...

Ale świetnie, rozdział mi się bardzo podoba. Dialogi są świetne. Poprostu leżę :D

Zapraszam również na mojego bloga z opowiadaniem.. o troche innej tematyce http://impossible-to-stay-alive.blogspot.com/

~Alex

Unknown pisze...

Hehe świetny rozdział! :) Dziwię się czemu nie skomentowałam, bo wcześniej już przeczytałam XD Świetnie piszesz;p
Jak prosiłaś na blogu:
http://and-little-things-1d.blogspot.com/
pojawił się nowy rozdział :)

Unknown pisze...

hahah dzieci normalnie dzieci.! Zajebisty.

Followers