Perspektywa
Caroline:
Jeżeli One Direction imprezuje tak samo
jak pokazali to tej nocy, to ja pasuję. Wolę już spędzić cały dzień na planie,
pozując do jakiegoś zdechłego magazynu, który i tak już podupada swoją
popularnością, niżeli powtórzyć tę noc.
Akcja, wykonana przez moja przyjaciółkę
sprawiła, że od razu odechciało mi się dalszej zemsty na tej dziewczynie.
Wykorzystała tę sytuację wręcz idealnie!
Przebudziłam się około godziny
dziewiątej dwadzieścia. Przy tych debilach nie da się normalnie spać! Oczywiście
moja pobudka była spowodowana wizytą Niallera, który ubolewał nad tym, iż Carla
nie zrobiła zakupów.
Byłam zmuszona wyjść spod mojej
cieplutkiej kołderki i udać się do łazienki, aby wykonać poranną toaletę, z
której składał się przede wszystkim makijaż, zakrywający moje worki pod oczami.
Tusz na rzęsy, zalotka oraz jasny błyszczyk.
Założyłam czarną bluzkę i zawiązałam jej końcówki na dole, do tego
oliwkowe rurki oraz czarne baleriny. Włosy spuściłam na ramiona. (ZOBACZ) Wzięłam tylko
swoją brązową torbę, do której spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i zeszłam na
dół, gdzie po kuchni krzątała się już Carla.
Rozejrzałam się, aby sprecyzować, gdzie
pozostali współlokatorzy mojej przyjaciółki. Natknęłam się tylko Horana, który opierał się o fotel i
bawił swoją komórką. Gdy usłyszał, że jestem już w salonie, spojrzał na mnie i
uśmiechnął się, ukazując swoje zęby, a raczej aparat na nich.
- I czego się szczerzysz? – spojrzałam
na niego jak na głupka i przeszłam do kuchni. Podeszłam do szafki i wyjęłam z niej butelkę z wodą. Po chwili ją
otworzyłam i napiłam się.
- Plany na dzisiaj? – uśmiechnęłam się
do Carls, która właśnie czyściła lodówkę
z przeterminowanych produktów.
Czerwono-włosa odwróciła się do mnie i
wyłożyła ręce w bezradności.
- Ty robisz wielkie zakupy, a ja z
pomocą Liama, sprzątam resztę mieszkania. – odparła dziewczyna.
- Ale jestem zmuszona robić je z tym
tam? – wskazałam wciąż uśmiechającego się blondyna z salonu.
- Reszta nie ma wstępu do tego domu. –
powiedziała z zaciśniętymi zębami towarzyszka.
Od razu w mojej głowie pojawił się
obraz, przedstawiający wczorajszą akcję, wykonaną przez Vive. Mimowolnie
uśmiechnęłam się.
- A tak na marginesie, nocowali w swoim
busie. – odparła, a widząc moją zdziwioną minę, dodała – Widziałam przez okno.
- Należało im się. – uśmiechnęłam się i
wyszłam z kuchni, zmierzając do drzwi wyjściowych – Horan, czekać na ciebie nie
będę! – krzyknęłam jeszcze i nacisnęłam klamkę.
Ciężko było mi otworzyć drzwi, ponieważ
coś je przytrzymywało z drugiej strony. Gdy udało mi się już (z pomocą Nialla)
je otworzyć, zaniemówiłam z wrażenia, albo raczej ze zdziwienia.
- Powiedzcie mi jeszcze, że tutaj noc
spędziliście. – powstrzymywałam się od tego, żeby śmiechem nie wybuchnąć.
Harry trzymał się za głowę, owinięty w
dwa koce, a Louis zajął ławkę na tarasie z taką samą ilością pokrycia. Obaj
patrzyli na mnie nieprzytomnymi oczami.
Irlandczyk zaczął się śmiać, co przykuło
uwagę chłopców. Posłali mu groźne spojrzenie, a ja wpatrywałam się w nich,
zastanawiając się, którego z nich Zayn
jako pierwszego wyrzucił z busa.
Nawet nie zauważyłam kiedy Carla
pojawiła się obok mnie z nożem w dłoni.
Domyślałam się, iż nie znalazł się on przypadkowo w jej posiadaniu.
- Jeśli wy myślicie, że wpuszczę was do
tego domu, to się mylicie! – warknęła na nich. Jeszcze jej nie przeszło.
- Miłej zabawy, chłopcy! – powiedziałam
na odczepnego.
- No jak to!? – usłyszałam jak ktoś
szybko wstaje z ziemi - Zostawiasz nas z tą wariatką?!
W jego głosie można było usłyszeć
strach.
- Harry, Carla w porównaniu do Caroline,
to owieczka – westchnął Louis, na co od razu się odwróciłam i posłałam mu
wściekłe spojrzenie.
- Skoro tak mówicie, to mam nadzieję, że
was nie wykastruje tym nożem. – posłałam Tomlinsonowi sztuczny uśmiech.
Poszłam z Niallerem do swojego samochodu
i zapięłam pasy, aby po chwili ruszyć do miasta. Przez całą drogę, chłopak nie
szczędził mi gadania. Niby mówił non stop o tym, jak to jest mieszkać z nami i
w ogóle, ale jego paplanie mnie trochę denerwowało.
Dwadzieścia minut później stanęłam na
parkingu należącym do TESCO. Wyłączyłam radio i wyszłam z pojazdu. Blondyn
powędrował za mną.
*
Wykupiliśmy prawie cały sklep, ponieważ mój towarzysz zażądał sobie,
że on płaci, więc mam wziąć najpotrzebniejsze produkty, a on zajmie się tymi
mniej ważnymi. Skoro z jego kieszeni będę miała żyć przez najbliższe kilka dni,
to mogę zaszaleć. Jednak nie udało mi się to, ponieważ ten wziął wszystko, co
było na półkach w dziale ze słodyczami.
Z wielkim wysiłkiem dojechaliśmy do domu,
bo jak nie tłumy fanek, które chciały sobie z nim zdjęcia porobić, to do tego
doszła kontrola policjantów, którzy rozpoznali mnie, ponieważ ci sami
przesłuchiwali nas zeszłej nocy.
Gdy przekroczyliśmy próg domu, Carla
spojrzenia na nas wielkimi oczami zza swojego laptopa. Oczywiście Liam już nam
pomagał wnosić zakupy, więc mogłam dosiąść się do przyjaciółki.
- Nigdy. Więcej. Takich. Wypadów. –
powiedziałam z zaciśniętymi zębami.
Vive spojrzała na mnie z uśmiechem na
ustach.
- Potrzebuję się rozerwać. – szepnęłam.
- Właśnie wypuścili nas z aresztu, a tej
zachciało się imprezować! – czy tylko ja słyszałam w jej głosie sarkazm?
- W sumie to racja – westchnęłam –
Jeszcze muszę jutro na rano do pracy. – zrezygnowana wstałam z krzesła i
wyszłam z domu, aby skierować się do samochodu chłopaków.
Nie chciałam tam wchodzić, ale z nudów,
wszystko zrobię. A w ogóle, chcę dowiedzieć się dokładnie, co wydarzyło się w
klubie, że Zayn i Harry zaczęli się bić. Wiem, że poszło o Carls, ale o co
dokładnie.
Ich mały bus był dziwnie zaparkowany na
podjeździe mojej przyjaciółki. Za pewne ubłagali ją, żeby zgodę na to wyraziła.
- Caroline! – wrzasnął na powitanie
wesoły Styles, otwierając mi drzwi, abym weszła do środka, jednak nie uczyniłam tego – Co cię do nas
sprowadza, kochana?
- Po pierwsze, nie kochana, po drugie
wyjaśnienia. – odparłam, zerkając przez tylnią szybę, za którą Louis zakładał
na siebie koszulkę.
- Nie musisz nam niczego wyjaśniać. –
uśmiechnął się do mnie – Rozumiemy cię, nawet…
- To wy mi musicie coś wyjaśnić, ciołku
– przerwałam mu w tym samym momencie, kiedy wyszedł Tomlinson i Malik. Obaj
byli coś zdziwieni moją wizytą.
- Za to, że zostawiłaś nas z
rozwścieczoną Carlą, powinnaś dostać za swoje – powiedział Louis.
- A ona to zwierzę, że nie potraficie z
nią normalnie porozmawiać? – zapytałam
się ich - Nie ważne. Co to miało
być, to w klubie? – spojrzałam na Zayna i Lokowatego.
Obaj spojrzeli po sobie, najwidoczniej
niezbyt skłonni do jakichkolwiek rozmów. To już wiem, dlaczego Styles spał na
tarasie.
- Louis, może ty mi to powiesz? –
przeniosłam swój wzrok na szatyna, który od razu zaczął się wymigiwać.
- Caro, wyglądasz ślicznie, ale umówiłem
się z Eleanor i jakoś tak mi nie po drodze, podrzucić cię do twojego domu.
Narka! – powiedział na jednym wdechu i zniknął za zakrętem.
Odbiegł od tematu. Świetnie. I to
jeszcze, w jaki sposób? Komplementując mój wygląd. Zajebiście, kurde.
- Czekam. – powiedziałam w ich stronę.
- Pobiliśmy się przez Carlę, to wszystko. – powiedział milczący dotychczas
Zayn.
- To już wiem, ale… - zaczęłam.
- A ty co, książkę o nas piszesz? –
przerwał mi mulat – Nie wtrącaj się w nasze sprawy, bo jeszcze tego pożałujesz.
Styles spojrzał na swojego przyjaciela
ze zdziwieniem w oczach.
- Grozisz mi? – podeszłam do niego
bliżej, co też on uczynił.
Ujrzałam w jego oczach iskierki, które
nie wróżyły nic dobrego. Mierzyliśmy się wzrokiem przez dobre kilkanaście sekund,
dopóki nie usłyszałam dźwięku zamykania się drzwi.
- Caroline, mam cię oskarżyć o spisek z
wrogiem? – głos Vive rozbrzmiał prawie na całym osiedlu. No, nie powiem, nasza
pani fotograf ma głosik.
Oderwałam swój wzrok bazyliszka od
Malika i przeniosłam go na przyjaciółkę.
- Wyjaśniamy sobie z chłopcami parę
spraw – odparłam swobodnie – Właśnie, dlaczego nie wrócicie do swojego domu?
Podejrzewam, że już naprawili wam tę całą awarię rur, czy czegoś tam… -
spojrzałam na Stylesa.
Malik z Lokowatym spojrzeli po sobie,
nie wiedząc o co mi chodzi.
- Ale jaką awarią? – Harry zrobił krok
ku nam, a ja poczułam jak atmosfera robi się niemiła.
~***~
Niemiła atmosfera to będzie, jak Paulina
przeczyta ten rozdział i stwierdzi, że niewypałem moim jest.
A w ogóle to CZEEEŚĆ naszym wspaniałym
czytelniczkom, a zarazem sławnym na cały świat Directioners, które pisały,
tweetowały, RT-owały #PolandNeedsTMHTour
WOW. Tak długo w światowych trendach! Jesteśmy dumne, że pomagały nam także
dziewczyny z poza Polski, ale nie o tym pisać chciałam. Tzn., to było przede
wszystkim powodem, dla którego nie dodałam rozdziału wczoraj. AKCJA pochłonęła
cały mój czas.
Ważne
też jest to, że prosiłabym, abyście w zakładce SPAM!
Wpisywały (komentarzach) informacje o waszych blogach i nowych rozdziałach na
nich.
CZYTASZ? = KOMENTUJESZ
~ Alex
Dziewczyno za co ja mam cie zabić ? Chyba za tak świetny roździał. Wiesz ze ja cię wielbie ? Dla mnie jesteś mega ! Haha akcja nie no świetna ! Spamowałam jak głupia. Jesteśmy niestamowite :)
Alex uwierz w siebie ! Kocham <3 xx
~ Paula
Alex uwierz w siebie ! Kocham <3 xx
~ Paula
PS. BARDZO DZIĘKUJEMY ZA KOMENTARZE
POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM! AŻ CIEPŁO NA SERDUSZKACH NASZYCH SIĘ ZROBIŁO! <3
9 komentarzy:
Jeej, Malik jaki zly. Hohoho ^^
Ogolnie podobal mi sie ale ta koncowka najbardziej ;)
Czekam nn i zapraszan do mnie !
be-alright-baby.blogspot.com
Hej ! Nowy rozdział na i-w-a-n-t-y-o-u-b-a-c-k.blogspot.com
Co do opowiadania świetne !
JEJ!! Końcówka z tajemnicą... uwielbiam to! :D z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :3
lol. rury x)
Jak zwykle banan na twarzy ^^
Czekam na następny :DD
CUDNY !
Boże tak strasznie mnie ciekawi z kim będzie Caroline !!!
Szybciej dopisujcie następne rozdziały !
ŚWIETNY !
zapraszam do mnie :)
enetnae.blogspot.com x
Bardzo fajny! Czekam na nexta! ;D Zapraszam do siebie http://summer-love69.blogspot.com/
Super ! Strasznie wciągajace ! Czekam na next ♥
Boski.
Prześlij komentarz